Teren

Kana

Poszłam po Marthe. Spytałam się jej czy nie wybrała by się ze mną w teren. Chętnie się zgodziła i obie poszłyśmy po szczotki a potem do stajni. Ja wyprowadziłam Etni, a Martha Fierry'ego. Szedł spokojnie za Marthą. Przyczepiłam Etni i zaczęłam ją czyścić. Jak zwykle stała spokojnie. Fierry trochę zaczepiał swoją panią, ale też nie sprawował żadnych kłopotów. Kiedy konie były czyste poszłyśmy po sprzęt. Etnies przyjęła wędzidło bez problemów. Fierry opuścił raz łebek, ale dał sobie założyć ogłowie. Przy zakładaniu siodłem oby dwa koniki stały spokojnie. Etni oczywiście musiała zaczepić mnie. Poszłyśmy po plecaki z wodą dla nas i przysmakami dla koni. Podpięłyśmy popręgi i wsiadłyśmy na konie.
Pojechałyśmy na tylne pastwisko, a potem drużką koło lasu. Jechałyśmy koło siebie. Etnies uważnie 'patrolowała' okolice, sprawdzając czy coś się gdzieś nie czai. Fierry spokojnie szedł. Dałam łydkę do kłusa. Martha zrobiła to samo. Konie strzygły do siebie uszami ostrzegając się, więc ustawiłyśmy się w rzędzie i wjechałyśmy do lasu. Etnies zrelaksowała się bardziej i oglądała tylko okolice. Fierry dumny z siebie że jedzie pierwszy wysoko unosił nóżki. Zauważyłam kłodę i powiedziałam że chce ją przeskoczyć. Dałam sygnał dosiadem i Etnies zagalopowała xD Szybko dobiegłyśmy do kłody i Etnies bez problemu, mocno się wybiła. Po skoku lekko bryknęła. Skarciłam ją głosem. Martha też dała sygnał Fierry'emu do zagalopowania i równie dobrze choć nie tak wysoko pokonali kłodę. Po skoku Martha dojechała do mnie i dalej ruszyłyśmy lasem przez kłus. Kiedy gadałyśmy, Etni i Fierry zaczęli się lepiej dogadywać, bo już nie dawali sobie znaków uszami ;p Po drodze przeskoczyłyśmy jeszcze przez kilka powalonych pni, a potem wyjechałyśmy z lasu na łąkę i przyśpieszyłyśmy da galopu. Przeskoczyłyśmy jeden rów i zrobiłyśmy sobie małe wyścigi. Kiedy dałam Etni sygnał do cwału bryknęła raz. Fierry szybko wystartował. Na początku biegli równo, ale Etni ostatecznie przegrała ;p Po tym szaleńczym biegu znów wjechałyśmy do lasu. Stępem jakieś 20 minut, a potem znów kłus. Etnies już całkowicie się zrelaksowała, zaczęła nawet zaczepiać Fierry'ego. Fierry też był całkiem zrelaksowany. Jadąc przez las gadałyśmy z Marthą. Po 10 minutach zwolniłyśmy do stępa. Wyjechałyśmy z lasu i skierowałyśmy się na mini plaże przy jeziorze. Oczywiście nie było mowy o kąpaniu, było za zimno ;p Po 30 minutach stępem dojechałyśmy do plaży i tam przyśpieszyłyśmy do kłusa. Etnies ciągnęła do wody ale ją przytrzymałam. Fierry kłusował spokojnie za nami. Po przejechaniu plaży zeszłyśmy z koni i poszłyśmy na wzgórze z drzewem. Przywiązałyśmy konie do specjalnie zrobionej barierki i usiadłyśmy na kurtkach na ziemi. Dałyśmy koniom po marchewce. Etnies od razu ją wszamała. Po 10 minutach odpoczynku wsiadłyśmy z Marthą znów na konie i pojechałyśmy w drogę powrotną. Jechałyśmy prawie cały czas kłusem. Na łące kilka zagalopowań i w lesie kilka skoków. Droga powrotna zajęła nam nie całą godzinę. Spieszyłyśmy się bo mogło zacząć padać. Kiedy dojechałyśmy do stajni pierwsze krople zaczęły padać. Szybko schowałyśmy się z końmi do stajni. Tam ściągnęłyśmy sprzęt, wytarłyśmy z potu i wyczyściłyśmy Wink